11 tańców solo
„11 Tańców Solo”: Tryptyk – blurb Magdaleny Dubrowskiej
Taniec. Wojna. Samobójcza śmierć. Tragiczne losy trojga ludzi splątane ze sobą więzami krwi, miłości i wyobcowania.
Ona to Pola Nireńska, słynna polska tancerka i choreografka pochodzenia żydowskiego.
On to Jan Karski, żołnierz, dyplomata, kurier Państwa Podziemnego, który w czasie II wojny światowej bezskutecznie usiłował zaalarmować świat o Zagładzie Żydów.
„Nigdy nie tańczyłam tak wiele jak podczas wojny” – wspominała Pola.
„Robota była mniej emocjonująca od pracy cieśli. Niemal całkiem pozbawiona sensacyjnych wyczynów” – o swojej pracy konspiracyjnej pisał Jan.
Pobrali się w 1965 r. w Waszyngtonie, gdzie Pola prowadziła szkołę tańca, ale po jakimś czasie Jan zabronił jej zajmować się swoją pasją. Gdzie miała być żoną. I gdzie po latach zmagania się z depresją i kilku próbach samobójczych w 1992 r. wyskoczyła z okna jedenastego piętra wieżowca.
Ale jest jeszcze trzecia postać w tym bolesnym tryptyku: starszy brat Jana Karskiego, Marian Kozielewski, żołnierz Legionów Piłsudskiego, więzień Auschwitz, który po powojennej tułaczce także trafił do Waszyngtonu. Pogrążony w melancholii i tęsknocie za krajem, w 1964 r. rzucił się z okna galerii sztuki Corcoran, w której pracował jako stróż.
W filmowym tryptyku składającym się z obrazów „11 Tańców Solo”, „M.K. gallery walks” oraz „M. K. – oral history archive”, reżyserka Katarzyna Wińska wyłuskuje fragmenty losów tych trojga niczym kawałki starożytnych waz. Nie da się ich już skleić w całość, ale to właśnie owe ocalałe okruchy są najcenniejsze.
Mamy więc próbę rekonstrukcji układów choreograficznych Poli Nireńskiej w wykonaniu współczesnej tancerki Justyny Białowąs, a w zasadzie ich interpretację opartą na wolnych skojarzeniach, bo żaden zapis tych jedenastu tańców, poza ich tytułami, się nie zachował i wirtualny spacer po ulicach Waszyngtonu do galerii Corcoran, w której pracował Kozielewski. Mamy wreszcie trzy listy, które Marian wysłał do ojca Wińskiej, czytane m.in. przez aktorkę Agnieszkę Żulewską. W jednym z tych listów, wysłanym dwa tygodnie przed śmiercią, Kozielewski napisał:
„Mówią o mnie wokół, że zdziwaczałem. Na pewno. Ale nie dostrzegają, że w moim wieku nie wystarcza dobrze zjeść, dobrze wypić i pal diabli resztę.”
Magdalena Dubrowska